Z dietą jest trochę jak z szybką jazdą samochodem. Jeśli zapytam kilku osób, co to znaczy dla nich szybka jazda, to każda odpowie coś innego. Zakres może być naprawdę szeroki. Dla jednej osoby będzie to 230 km/h, a dla innej, jak dla mnie, 100 km/h. Na odpowiedź będą wpływać np.: staż bycia kierowcą, wcześniejsze złe doświadczenia na drodze, zaliczone wypadki, indywidualne umiejętności - nabyte i wrodzone.
  
Podobnie jest z byciem na diecie. Każdy z nas zaczyna z innego punktu wyjścia. Możesz być po wielu próbach odchudzania albo dopiero zaczynać i nie mieć złych doświadczeń. Możesz mieć wysoką świadomość żywieniową i wiedzę, jak niejeden dietetyk lub być zielony/a w temacie. Możesz mieć dobre relacje z jedzeniem lub walczyć z kompulsywnym objadaniem się, „uzależnieniem” od słodyczy, zajadaniem emocji czy stresu.

Te i inne czynniki będą wpływać na możliwości do wprowadzania zmian w diecie. Jedna osoba może robić to szybko, inna będzie potrzebować czasu i mini kroków. Niedostosowanie poziomu trudności do swoich możliwości, zwiększa ryzyko zarzucenia wprowadzania zmian w diecie – tak jak niedostosowanie szybkości do warunków jazdy i swoich umiejętności, może doprowadzić do wypadku.

Nie jest ważne, jak szybko dotrzesz do punktu B. Ważne jest to, co wydarzy się po drodze. Jeśli podejdziesz do tego z głową, unikniesz frustracji, głodu, zbędnych restrykcji, wyrzutów sumienia za najmniejsze odstępstwo od diety, a w końcu zarzucenia diety. Wolniejsze tempo pozwoli Ci czasem zjechać z wytyczonej trasy, odpocząć i wrzucić na luz, żeby potem z nową energią wrócić i realizować plan.
Ważna jest konsekwencja w działaniu, a nie nagłe, szybkie zrywy. Zwolnij i ciesz się drogą (procesem zmiany).
Jakie są Twoje doświadczenia – szybkie „sezonowe„ diety czy wolniejsza, ale konsekwentna zmiana nawyków? Daj znać w komentarzu!

Brak komentarzy